niedziela, 15 marca 2015

Wygląda na to, że skandynawska kura znosząca złote jaja-kryminały nie zna granic swojej produktywności i, mimo iż jest już mocno wyeksploatowana, nadal wysiaduje, choć z okładek coraz częściej odchodzą pozłotka. Czy to oznacza, że kryminały z Północnej Europy przeżywają kryzys i ich dni są policzone? 

Można się spierać. Ci, którzy nie siedzą w temacie i szwedzkie czy norweskie kryminały czytają z doskoku, raczej nie zauważą powtarzających się schematów i tego, że akcja książki, mimo że zagadka została rozwiązana już w połowie jej objętości, nadal się "rozwija" a autor próbuje podtrzymać trupa przy życiu. Kolejne próby resuscytacji, które u doświadczonego czytelnika często wzbudzają uśmiech politowania, u przygodnego mogą wywołać zaciekawienie. Mnie coraz częściej skandynawskie kryminały rozczarowują - bo są proste, wręcz nudne, bo szybko wiem, kto zabił. Może to nie wina autorów, że piszą tak jak piszą - wszak wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś decyduje się wydać wylane na papier swoje dzieło, to pragnie tego, nie aby się ośmieszyć przed czytelnikami, ale zakłada wręcz przeciwnie, że pokazuje światu najlepsze co mógł spłodzić jego umysł. I pewnie jest tak z większością książek, pewnie tylko nie wszystkie trafiają do czytelnika, któremu są przeznaczone. Tylko dlaczego coraz częściej czytam książki, które są przeznaczone dla innej osoby?

Akcja Na spokojnych wodach Viveki Sten rozgrywa się na wyspie, na której zamożni Szwedzi spędzają miesięczny urlop. W tej skandynawskiej sielance zostają popełnione morderstwa, jedno za drugim. Sprawę usiłuje wyjaśnić policjant Thomas Andreasson, którego wspiera koleżanka z lat dziecięcych, mieszkanka wyspy, Nora Linde. I gdyby potraktować tę książkę jako studium socjologiczne, to spełniłaby tę rolę dość dobrze. Ale niestety okazuje się, że jest to nowy szwedzki kryminał (...) pełen napięcia dramat*, którego głównym problemem jest położenie zbyt dużego nacisku na sferę emocjonalną - przeżycia głównych bohaterów związane nie ze śledztwem, ale z ich życiem osobistym. Ciągłe powracanie do perypetii Nory Linde, której mąż nie godzi się na jej rozwój zawodowy i stale ucieka przed rozmową w morze (czyli na uwielbiane wypady z kolegami na żagle), podczas gdy ona nieustannie to przeżywa, spłyca ciekawie zapowiadającą się fabułę kryminału. Moim zdaniem, choć może to zabrzmieć seksistowsko, problem leży w tym, że autorka jest kobietą, która pisząc powieść, włożyła w nią stereotypową kobiecą naturę, kobiece emocje, przeżywanie, rozpamiętywanie, roztrząsanie. Książka w wielu miejscach jest po prostu emocjonalnym pamiętnikiem Nory Linde i jej kolegi Thomasa Andreassona. On również jest skomplikowanym tworem żyjącym emocjami z przeszłości - nie może wybaczyć sobie i byłej żonie, że stracili małe dziecko. To wydarzenie zamknęło go na świat, na bliższe kontakty z kobietami. 

W moim odczuciu tę kryminalną złotonioskę zdają się dekapitować same wydawnictwa, wydając kolejne książki nie zwracając większej uwagi na treść, a zapewne bardziej przywiązując się do wyników sprzedaży. Chociaż z drugiej strony... jestem w trakcie czytania kolejnego kryminału-debiutu z Czarnej Serii i jest intrygujący... Czyżbym wkrótce musiał odszczekiwać moje nieprawomyślne słowa pod kierunkiem wydawnictw?

* Informacja z okładki.

Czarna Owca 2014
Seria: Czarna Seria
Tytuł oryginału: I de lugnaste vatten
Przekład: Paulina Jankowska

4 komentarze:

  1. Ja już dawno odsunęłam północne kryminały. Nie mogłam przemóc toporności stylu (nawet jeśli to kwestia tłumaczenia) i pewnej schematyczności. Nudy też. Te społeczne zaplecze w skandynawskich kryminałach często przechodzi w pierwszy plan i widać, że tu jest podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zainteresowała mnie powyższa książka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Luka Rhei: wydaje mi się, że skandynawski kryminał nie potrafi się wyzwolić z ram w jakie sam się zapędził, częściowo właśnie w socjologię. I może wielu autorów z północy boi się przeciwstawić stereotypowi skandynawski znaczy socjologiczny.
    Co do schematyczności - czyż ten gatunek nie jest jednym z najbardziej sformalizowanych i zamkniętych w sztywne ramy? Czym autor ma zaskakiwać czytelnika?
    A kryminał rzuciłaś tylko północny, czy w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
  4. nigdy nie widziałam tej książki, ale wydaje się być interesująca!
    pozdrawiam
    http://okiem-ksiazkoholiczki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń